„Misja na Almanii”
Był chłodny dzień. Nad Coruscant
unosiły się burzliwe chmury, zasłaniając całe niebo.
Planeta-miasto była zalana przez deszcz padający już nieprzerwanie
od kilku dni. Ulice były opustoszałe. Wszyscy mieszkańcy
planety-miasta chowali się w domach, a turyści w kantynach i
klubach. Okna w budynkach były zamknięte i pozasłaniane. Było
jednak miejsce, gdzie istoty nie chowały się przed deszczem.
Świątynia Jedi tętniła życiem.
Jedni chodzili po bibliotece szukając przeróżnych artykułów , na
przeróżne potrzeby. Inni , nieco młodsi, trenowali style walki ze
swoimi mistrzami, a jeszcze inni, najmłodsi bawili się goniąc po
korytarzach.
Dwójka małych Adeptów przebiegła
szybko po korytarzu omal nie wpadając na dwóję starszych Jedi,
spieszących w kierunku sali Rady.
Obi-Wan Kenobi i Anakin Skywalker po
raz kolejny dostali wezwanie do Rady w jakiejś ważnej sprawie.
- Jak myślisz Mistrzu, czego chcą tym
razem?- pytał raczej dla zabawy niż z ciekawości. Jego długie
brązowe włosy skakały w górę i w dół w rytm kolejnych kroków.
- Może znaleźli w końcu Hrabiego
Dooku- powiedział starszy Jedi, o długich brązowych włosach i
krótko zapuszczonej brodzie.- Może w końcu Go złapiemy i wreszcie
będzie koniec wojny.
Obi-Wan liczył raczej na to, że
Anakin ucieszy się na wiadomość o końcu wojny, ale ten jak zwykle
zareagował odwrotnie. Obi-Wan zerknął na niego i zobaczył
cień smutku.
- Cóż, myślałem, że ucieszysz
się, że wojna może być blisko końca- znów spojrzał na
przyjaciela i ujrzał szybką zmianę miny, tak jakby tamten
zorientował się, że Jego smutek jest nie na miejscu. Teraz na Jego
twarzy widniał Jego słynny figlarski uśmiech.
- Pewnie, że się cieszę, Mistrzu-
powiedział- tylko zastanawiam się jak daleko tym razem nas po niego
wyślą. I na jak długo tym razem muszę zostawić Padme- dokończył
w duchu. Na samą myśl o tym, że znów będzie musiał się z nią
rozstać na nie wiadomo jak długi czas, znowu się zasmucił.
Obi-Wan wyczuł w Mocy Jego niechęć
do opuszczania planety-miasta, i wiedział jaki Anakin miał ku temu
powód. Nic jednak nie powiedział. Zasępił się tylko. Tyle razy
tłumaczył swojemu Padawanowi jakie ryzyko podejmuje, zbliżając
się do Padme, jednak ten nie słuchał Go. Zbyt duża więź łączyła
jego Padawana z byłą królową Naboo. Obi-Wan to wiedział.
Gdy tylko Anakin poczuł nagłe
zasępienie swego Mistrza, od razu zmienił kierunek myśli z Padme,
na chwilę obecną.
- Wybacz Mistrzu- powiedział nieco
zawstydzony. Zorientował się, że Obi-Wan wie, o kim Jego uczeń
myślał przez ostatnie dwa metry drogi. Obi-Wan westchnął tylko
bezradnie, ponieważ byli już przed drzwiami Rady.
Weszli do środka. Od razu poczuci
przepływ Mocy, której w tej Sali jak co dzień w Akademii było
najwięcej. Tu Moc była najsilniejsza. Jej ogromne ilości
promieniowały nie tylko z Mistrzów Jedi różnych ras, ale też z
Anakina, w którym nadal siła Mocy była największa.
Oczy wszystkich zebranych padły na
nich i nie odrywały się od nich, kiedy dwaj Jedi przechodziło
przez salę, by stanąć na jej środku. Anakin spojrzał za okno.
Ulice były puste. Padał deszcz.
Obi-Wan czuł się swobodnie stojąc
przed wszystkimi Mistrzami. Osobiście też był jednym z członków
Rady, ale tego dnia, nie siedział na swoim miejscu, lecz stał u
boku przyjaciela, który spoglądał teraz na przyglądającego mu
się Mistrza Windu. Chłopak był do tego przyzwyczajony. Mace Windu
przyglądał mu się za każdym razem, kiedy Anakin przebywał w tej
sali. Dla tego młody Jedi przykładał w tym miejscu szczególną
uwagę do tego, żeby nie myśleć o niczym innym niż dzieje się w
tym momencie , w tej sali. Wiedział, że jeśli się zapomni i
zacznie myśleć o czymkolwiek innym, Mace Windu to zauważy.
„Skupiaj się tylko na chwili obecnej” mówił mu Mistrz Qui-Gon
Jinn zanim umarł.
Obi-Wan zauważywszy napiętą
sytuację między Anakinem i Mistrzem Windu odchrząknął. Oboje na
niego spojrzeli.
- Wiadomość mamy dla Was- zaczął
Yoda.
Anakin zasępił się na myśl, że
Obi-Wan mógł mieć rację co do odnalezienia Hrabiego Dooku. Windu
przyjrzał mu się badawczo. Wpatrywał się w niego przez cały
czas. Anakina zaczęło to irytować.
Obi-Wan natomiast zaciekawił się tym
wyznaniem.
- Wiadomość? Jaką?- zapytał Yody.
- Odkryliśmy pewne złamanie prawa-
podjął Windu- Zostaliśmy powiadomieni o piracie Galaktycznym
zwanym Boodir, który nielegalnie przewozi towar, który jest
zakazany na terenach Republiki…
- Jaki towar?- przerwał mu Anakin
Windu i Obi-Wan spojrzeli na niego
karcącym wzrokiem.
- Wybacz Mistrzu- powiedział młody
Jedi niepewny, do kogo właściwie się zwrócił.
- Cortosis przewozi on- zdradził Yoda
- Wybacz Mistrzu, ale nie rozumiem-
zaczął Obi-Wan- Czym właściwie jest to Cortosis?
- To jedyny materiał w Galaktyce,
który jest odporny na nasze miecze świetlne- wyjaśnił im
Ki-Adi-Mundi
- Istnieje w ogóle taki materiał?-
spytał zdziwiony Anakin
- Niestety tak- odparł Windu- Dlatego
mamy dla Was zadanie.
Oboje Jedi ucieszyło się, Obi-Wan, bo
wreszcie dostaną zadania. Anakin, bo łapiąc Boodira nadal będzie
w Republice , czyli niedaleko Padme.
- Informacje mamy, że na Almanii
pirat jest nasz- rzekł Yoda. Anakin znów się zasępił
- Wybacz Mistrzu, ale czy nie
powiedzieliście, że przewozi Cortosis na tereny Republiki?
Przecież Almania do niej nie należy.
- Zgadza się to. Ale stamtąd pirat
nasz jest . Tam więc złapiecie Go.- odpowiedział mu Mistrz Yoda.
„Wybacz Padme”-pomyślał Anakin- „Znów mnie zabierają”
- Anakinie- upomniał Go szybko
Obi-Wan, nim pozostali mistrzowie zauważyli, to co on.
-Tak, Mistrzu?- Anakin spojrzał na
Obi-Wana. Ten miał minę jakby chciał mu powiedzieć coś w stylu:
„Skup się. Przestań myśleć o Padme, bo będziemy mieli
kłopoty”. Anakin opuścił głowę po czym w myślach dodał:
„Wybacz Mistrzu”.
Ich potajemną wymianę zdań zauważył
Mistrz Yoda, który tylko smutno spuścił głowę.
- Polecicie na tę planetę- zaczął
Windu, przerywając chwilę ciszy- Znajdziecie Boodira i
przywieziecie Go, by stanął przed sądem.
- Mistrzu Windu- podjął Obi-Wan-
Wybacz, że o to zapytam, ale co może stać się, jeśli nam się
nie uda?
Windu westchnął.
-Jeśli wasza misja się nie
powiedzie, a Cortosis dostanie się w ręce separatystów, do których
niewątpliwie zmierza, wtedy będziemy bezradni. Z pomocą Cortosis
separatyści będą mogli stworzyć broń odporną na miecze
świetlne, a wtedy nawet my nie będziemy mogli nic zrobić.- Windu
spojrzał po sali. Teraz wszyscy, nawet Anakin, który zawsze był
taki pewny siebie, wszyscy posmutnieli, wyobrażając sobie to.
Zastępy uzbrojonych żołnierzy, z bronią, której Jedi nie
potrafią pokonać.
To wydawało się nierealne, ale
niestety było możliwe.
-Wasza misja musi powieść
się!-rozkazał Yoda- Musi!
Po sali przeszedł pomruk aprobaty.
Wszyscy obecni zgadzali się z Nim.
Godzinę później standardowego czasu
Obi-Wan Kenobi i Anakin Skywalker siedzieli już na pokładzie
statku.
Widok ze statku przypominał trochę
widok na ścianę w pokoju astronauty. Czarna tapeta w białe
gwiazdy. Statek Jedi wyszedł z orbity Coruscant i ruszył w
nad przestrzeń. Gwiazdy rozmyły się. Krajobraz się zmienił.
Teraz widok nie przypominał już tapety z gwiazdami, ale tapetę z
białymi, poziomymi liniami
Anakin siedział na miejscu pilota- jak
zawsze. W tym czasie Obi-Wan siedział w swojej kajucie i zapoznawał
się z danymi planety.
Na holomapie był duży obraz planety,
a zaraz pod nią widniały napisy:
Almania:
Planeta położona w
Zewnętrznych Rubieżach.
Znajduje się na
obrzeżach Galaktyki.
Ma trzy księżyce: Pydyr,
Auyemesh, Drewwa.
Zamieszkiwana głównie
przez ludzi.
Dominującym krajobrazem
planety są góry i rośliny
Klimat planety jest dość
zimny.
Mieszkańcy porozumiewają
się w Basicu.
Po zapoznaniu się z danymi Obi-Wan
dołączył do Anakina na mostku. Anakin siedział na fotelu
wpatrzony w przestrzeń.
- Czego się dowiedziałeś Obi-Wanie?-
spytał nie odwracając głowy- Coś ciekawego?
- W sumie nic nowego. Są tylko trzy
księżyce, mnóstwo gór.. szybko pójdzie- powiedział
sarkastycznie- No bo w końcu ile czasu może zająć szukanie
jednego pirata? Dzień? Dwa? A może miesiąc?- Anakin nadal nie
reagował- może rok?- teraz już się uśmiechał.
-Nie widzę tutaj powodu do śmiechu-
odrzekł niewzruszony Jedi- Ciekawe.. gdzie następnym razem nas
wyślą?
- Anakinie!
- Tak Mistrzu
- Proszę Cię przestań. Wiesz dobrze,
jak ważna jest ta misja- krzyknął
- Wiem Mistrzu. Ale czuję, że to
będzie zabawne.
- Dlaczego?- Obi-Wan miał bardzo
zdziwioną minę
- Mam po prostu takie przeczucie
- Cóż, może. Twoje przeczucie Cię
myli.- zasugerował Obi-Wan. Oboje milczeli.
Trzy godziny później standardowego
czasu wyszli z nad przestrzeni. Oboje Jedi równocześnie poczuli w
Mocy zagrożenie.
- Chyba mamy kłopoty- powiedział
Anakin naciskając kilka guzików- Schodzimy na planetę?
- Poczekaj…
- Co jest Mistrzu?
- Mam pomysł. Wyląduj na księżycu.
- Którym?
- Trzecim. Leć.
- Jak chcesz
Anakin okrążył statkiem planetę i
mając przed sobą jej trzeci księżyc wcisnął dwa guziki.
- Podchodzę do lądowania- powiedział
Glob robił się coraz większy. Gdy
statek wszedł na orbitę lekko nim rzuciło.
Przelatywali nad wysoką górą.
- Wyląduj w kraterze
- W kraterze?
- Największa szansa, że wróg nas nie
znajdzie jest wtedy, gdy ukryjemy przed nim statek.
- Nie skąd ta filozofia, ale jak tam
chcesz.
Krater nie był duży, ale kim byłby
Anakin Skywalker, gdyby nie umiał tam wylądować.
Gdy wylądował obaj wyszli ze a za
nimi ich jednoosobowa załoga- R2D2
Jak to Obi-Wan i Anakin, nigdzie by bez
niego nie polecieli.
Na zewnątrz było zimno, ciemną i
niewątpliwie brudno. Artoo włączył swoją latarkę i szedł na
przód u boku Anakina. Nie zaszli jednak daleko, gdy na korpusie
Artoo zaczęła migotać czerwona lampka.
Robot zagwizdał wystraszony, kiedy
przed nimi pojawiła się nagle czarna, ledwo widoczna chmura dymu.
- To nie jest burza piaskowa –
ostrzegł Anakin
- Zauważyłem.
Jedi nawet nie zdążyli wyjąć swoich
mieczy świetlnych, gdy nagle coś niewidzialnego w nich uderzyło.
Padli na ziemię tracąc przytomność.
Artoo gwizdał przerażony i nagle
zamilkł.
Obi-Wan zbudził się w słabo
oświetlonym, małym pomieszczeniu. Nie było tam okien. Były tylko
ściany.
- Anakin?- wyszeptał podnosząc się z
podłogi
- Twojego przyjaciela tu nie ma-
odpowiedział mu głos, wyraźnie rechoczący
- Co!? Gdzie on jest?!- Obi-Wan zerwał
się na równe nogi sięgnął po miecz… którego nie miał.
Usłyszał rechot.
-Myślisz, że nawet gdybyś miał swój
mieczyk, tobyś uciekł? Jak myślisz z czego są te ściany?
- Cortosis
- Zgadza się mój drogi Jedi.
Obi-Wan rozejrzał się. Nikogo nie
było. Głos dochodził zza ściany.
- Wiedzieliście, że przylecimy. To
jest klatka. Klatka na Jedi.
- Taak- znów rechot, długi i
irytujący-tak, mój mały Jedi. Jesteś bystry.
- Skąd wiedzieliście, że tu
przylecimy?
- Wy, Jedi jesteście przewidywalni.
Wystarczy podesłać Wam wiadomość o złamaniu prawa, a już
wysyłają Was, żeby złapać przestępców. Prawda Obi-Wanie Kenobi
?
- Cóż, widzę, że znasz moje imię.
Czy zdradzisz mi więc Twoje?
- Pomyśl, a poznasz je. Czyż już
Gonie znasz?
- Boodir. To Twoje imię?
- Dobry jesteś Jedi. Masz rację. To
jedno z moich imion
- A drugie?
- Wiem, że je również znasz.
- Nie rozumiem.
- Pamiętasz małego chłopca?
Pięciolatka, który przyszedł do Jedi, żeby być jednym z nich?
Nastąpiła długa chwila ciszy.
- Kor-Mo
- Dobry jesteś Obi-Wan
- Pamiętam Cię. Sam byłem wtedy
mały. Rada Cię odrzuciła. Byłeś za słaby i za duży, żeby…
- Za słaby!- krzyknął Kor-Mo- Za
duży! Za duży!- trzasnął- Miałem pięć lat i odmówili, bo
byłem za duży, a piętnaście lat później przyjęli chłopca
jeszcze starszego!- znowu trzask- Znasz Go Obi-Wanie! Uczysz Go!
Przywiozłeś Go osobiście!
- Anakin.
-Tak, właśnie On!
- Dlaczego więc nas tu ściągnąłeś?
- Ponieważ dzisiejszej nocy Twój
przyjaciel zginie.
- Dlaczego to robisz?
- Dlaczego? Dlaczego!? – trzask-
Skoro ja nie mogłem się uczyć, bo byłem za duży, to on też
nie!
Obi-Wan znał dużo istot
zazdrosnych o Anakina. Było wielu takich jak Boodir. Anakin był
wybrańcem. Wielu chciało zająć Jego miejsce, ale nie mogło
- Anakin dzisiaj umrze- mówił Boodir
pełnym nienawiści głosem- a ty będziesz tego świadkiem.
Trzask, drugi. Cisza.
Anakin się ocknął. Siedział w
ciemnym, zimnym pomieszczeniu. Była całkowita cisza. Słyszał
własne bicie serca.
Trzask. Anakin zerwał się na nogi.
Otworzyły się drzwi i do środka weszli dwaj mężczyźni w
ciasnych zbrojach. Anakin chwycił za miecz i zapalił go. Nie
zatrzymali się. Jedi zadał cios. Miecz zatrzymał się na zbroi,
nawet jej nie rysując. Nawet siła uderzenia na nic się nie
przydała. Materiał blokował miecz.
- Cortosis- powiedział z przerażeniem.
Zgasił miecz
- Idziesz z nami- powiedział jeden z
gości.
Anakin bezradnie wyszedł za nimi. Nie
mógł nic zrobić. Teraz czuł się tak, jak Mistrz Windu, kiedy
mówił o tym materiale. Przy Cortosis, nawet miecz świetlny Jedi
wydaje się dziecinną zabawką.
Szli długim, wąskim korytarzem, aż
nie weszli do sali, która wyglądała jak sala sądu. Jedno krzesło
dla sędziego, jedno dla skazańca i masa dla przysięgłych.
Obi-Wan siedział skuty przy jednym z
nich.
- Obi-Wanie!
Starszy Jedi i wszyscy pozostali
widzowie spojrzeli n niego
- Posadźcie Go!- rozkazał sędzia.
Słudzy posadzili więźnia na miejscu,
dla skazańca i zakuli Jego ręce z tyłu. Kajdanki były zrobione z
Cortosis.
Anakin zastanawiał się ile razy Padme
siedziała na miejscu sędziego, za czasów panowania na Naboo.
- Anakinie Skywalkerze! Zostajesz
skazany na śmierć, za podjęcie nauki w Zakonie Jedi w czasie,
kiedy byłeś na to za duży.
- Że co? Ty sobie żartujesz prawda?
Wszyscy patrzyli na sędziego.
- Nie! Wcale nie żartuje! Złamałeś
prawo, a Jedi powinni wiedzieć, że za złamanie prawa staje się
przed sądem!
- Przepraszam, ale czy dobrze rozumiem?
Zostałem skazany na śmierć za to, że złamałem prawo wykonując
przeznaczenie?
- Przeznaczenie!? Miałeś dziesięć
lat!?
-I?
- Co i?
- I co z tego?
- Bardzo dużo! To wbrew prawu. Byłeś
za duży!
- A ty kim jesteś, że tak uważasz?
- Jestem Kor-Mo! Chłopiec, którego
Rada odrzuciła, gdy miał pięć lat, bo był za duży! Aty nie
byłeś!?
- Owszem, byłem- uśmiechnął się
irytująco- Ale ja jestem wybrańcem. Ma się te przywileje
- Arrrrr!
Boodir był wściekły.
- Kto tak powiedział!?- krzyczał- Kto
Ci to powiedział!?
- Qui-Gon Jinn- tym razem mówił
całkiem poważnie.
- Kto?
- Jego były Mistrz- wskazał głową
na Obi-Wana
- No dzięki- odrzekł mu Jedi
- A ten, co to Cię razem z nim
sprowadził do Zakonu!
Boodir krzyczał i wrzeszczał
- A z resztą, nie ważne! Zabić Go!
Wszyscy spojrzeli na Anakina. Dwóch
mężczyzn wstało.
- No wiesz co.
- Co znowu!?
Mężczyźni usiedli.
- Tak dwóch na jednego?
- Jesteś Jedi!
- A wy macie Cortosis.
- I co z tego!?- Boodir z wściekłości
zaczął wyrywać sobie włosy
- Jak to co, to niesprawiedliwe.
- A więc dla Ciebie istnieje
sprawiedliwość!?
- Oczywiście.
- Więc dlaczego Ty jesteś w Zakonie a
ja nie!?
- To nie moja wina. Obi-Wan nalegał.
Znów oczy wszystkich spoczęły na
Obi-Wanie.
- Anakin.
- no co? A może nie?
- Wielkie dzięki.
Boodir był coraz bardziej wściekły.
-Dość tego! Mam dość!- zaczął
wydrapywać sobie oczy-Zamknąć się! Koniec tego!
Wściekły Kor-Mo wrzeszczał,
wydrapując sobie oczy, aż w końcu ucichł i padł martwy a
podłogę. Wszyscy obecni, poza Obi-Wanem spojrzeli przerażeni na
Anakina i w panice uciekli. Anakin używając Mocy bez problemu
rozpiął kajdanki swoje i swojego Mistrza.
- A nie mówiłem, że będzie
zabawnie- Anakin się śmiał
- To nie jest śmieszne Anakinie.
- Dla mnie tak.
Obi-Wan bezradnie pokręcił głową.
Pozostawiając martwe ciało wyszli z budynku. Nadal bylina trzecim
księżycu. Dobre parę godzin zajęło im dojście do statku, który
jak się okazało stał na swoim miejscu. Weszli do środka. Artoo
leżał na mostku, wyłączony. Anakin włączył Go i uruchomił
statek.
- Wracamy do domu.- mówił z
uśmiechem- Mam dość tej komedii.
Artoo zagwizdał aprobując, choć
niemal zielonego pojęcia o czym Jego pan mówił. Ten droid po
prostu zawsze się z nim zgadzał.
Trzy godziny później, standardowego
czasu byli z powrotem na Coruscant. Dwójka Jedi i Robot od razu
poszli do Świątyni. Obi-Wan kazał Anakinowi iść do Jego
pokoju, a sam udał się do sali Rady.
- Nie wiem, dlaczego on to zrobił-
tłumaczył Mistrzom Obi-Wan, po przedstawieniu im raportu z misji.
- Najwyraźniej zachowanie naszego
wybrańca irytuje nie tylko mnie irytuje - zaśmiał się Mace Windu.
- Wiemy przynajmniej teraz, by
dokładnie wiadomości przysyłane do nas sprawdzać.- powiedział
Yoda.
Po naradzie Mistrzowie postanowili
puścić to wydarzenie w nie pamięć i obserwować baczniej
otoczenie Anakina.
Dość to długie, ale całkiem zabawne. ;D miłej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz